Stelle z królewskiej konnej
Zbudziwszy się rankiem, chciał wnet na nowo rozpocząć gawędę na ten temat, lecz doktor rozczarował go kompletnie.
W ciągu całego dnia nie uczynił najmniejszej aluzji do przyczyny swej podróży na północ, a gdy wreszcie Steele, zniecierpliwiony, sam o niej zagadał, MacGill dał mu wnet do
zrozumienia, że sprawia mu to przykrość.
Nie tyle słowami, ile zachowaniem i wyrazem twarzy przekonał Filipa, że sprawa ta jest już dostatecznie oświetlona i wróci się do niej jedynie w razie odnalezieniu śladu
poszukiwanych.
Natomiast doktor rozwodził się chętnie nad dobrocią i pięknością swojej żony, nad urokiem własnego gniazdka i nad spodziewanym, z wiosną, powiększeniem rodziny.
Mówili o domu, polityce, życiu klubowym i sportach.
MacGill nie lubił światowego życia, jakkolwiek, ze względu na swe stanowisko, musiał brać w nim pewien udział, i na tej płaszczyźnie obaj mężczyźni porozumiewali się doskonale.
Wzajemne zaufanie rosło.
Godzinami grali w karty, posługując się przy tym starą, zatłuszczoną talią, wykrytą w schowku w chacie, a trzeciego wieczora do późna śpiewali studenckie pieśni, które jeden i
drugi przypominali sobie wzajemnie. Tej nocy właśnie ustalili z całą ścisłością, iż zabawią tu jeszcze dobę, po czym ruszą do fortu Smith.
— Spodziewa się pan tam co znaleźć? — pytał Filip, gdy rozbierali się przed snem.
— Mam mało nadziei! — odparł doktor. — Ale rozpocznę poszukiwania tam właśnie.
— Liczę bardziej na Chippewyan, skąd doszły do mnie pewne wiadomości. Mój Indianin ma je sprawdzić.
Położyli się teraz obaj.
Filip nie miał pojęcia, jak długo spali, gdy zbudził go raptem lekki szelest.
Podświadomy nakaz skłonił go do udawania nadal śpiącego, toteż leżał bez ruchu, z półprzymkniętymi oczyma, wytężając słuch.
Dźwięk się powtórzył; ktoś stąpał tuż obok jego posłania, bardzo cicho i bardzo ostrożnie. Filip, wciąż nieruchomy, uniósł powieki.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>