Stelle z królewskiej konnej
Myślę zupełnie o czym innym! — uspokoił go Filip, wybuchając trochę wymuszonym śmiechem. — Cieszy mnie , że ten Falkner ocalał i nie potrzebuje się pan obawiać, że go wydam.
Teraz za to ja chcę się przed panem wywnętrzyć! Doprawdy, głowę tracę, a że oboje mamy takie dziwaczne kłopoty i w ogóle... no, więc jesteśmy braćmi w nieszczęściu!
Bełkotał trochę niezrozumiale, gdyż trudno mu było zacząć, lecz wreszcie, jednym tchem, nic nie tając, opowiedział o Izabeli Becker i swym daremnym pościgu.
— Straciłem ich ślad między Lac Bain a fortem Churchilla — kończył. — Tam sanie się podzieliły i podczas gdy jedne dążyły do Churchill, drugie poszły na wschód.
Trzymałem się tych pierwszych i, jak się okazało, popełniłem fatalny błąd. Gdy wróciłem z drogi, śnieg już zasypał tamte ślady!
MacGill stanął raptem, zastępując Filipowi drogę.
— Nie... Doprawdy? — jąkał się zdumiony. — Więc ty, FU...
— Nie rozumiem! — nachmurzył się Filip.
Doktor uśmiechnął się dziwnie.
— Jakiż ten świat mały! — rzekł już normalnym tonem. — Jaki ciasny!
Niby plac gier, o tyle nawet szczupły, że trudno się na nim bawić w chowanego, bo cię zbyt łatwo znajdą! Dowiodłem tego niejednokrotnie! No a teraz...
— Co się stało?
— spytał Filip, zdziwiony zachowaniem MacGilla.
— Czekaj, opowiem od początku.
Przybywszy w te strony, udałem się najpierw do Nelson House, a stamtąd do faktorii Kompanii Zatoki Hudsona nad rzeką Cochrane, wciąż w poszukiwaniu mojej zaginionej pary.
W faktorii powiedział mi Francuz-włóczęga, że w Lac Bain mieszka jakiś obcy mężczyzna w towarzystwie białej kobiety. Naturalnie zaraz skręciłem we wskazanym kierunku.
Zapewne działo się to wówczas, gdyś ty podążał do Churchill, trzeciego dnia bowiem spotkałem sanie, których śladem ruszyłem już do Chippewyan.
Saniom towarzyszył ów mężczyzna z kobietą: pułkownik Becker z córką!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>