Stelle z królewskiej konnej
Być może czatuje już gdzieś w gąszczu, z zamiarem posłania go w ślady zmarłych kolegów.
Ta myśl rozpłomieniła krew Steele'a.
Przyśpieszył kroku, a wyminąwszy sanie, zaprząg i Indianina, zbadał trop zbiega. Szlak był stary.
Mróz skuł i umocnił w śniegu olbrzymie odciski łap psa De Bara; odbicia rakiet zbrodniarza zaciągnął cieniutkim szkliwem. Lecz cóż stąd?!
Ten ślad mógł być zostawiony przed półdobą, a sam De Bar może siedzi w najbliższym gąszczu i trzyma go na muszce fuzji...
Steele wrócił do sań i wziął w ręce karabin.
Momentalnie znikła wszelka sympatia dla zbiega. De Bar nie walczył teraz z prawem jako takim, lecz z nim samym tylko.
Filip wyminął znów Indianina i kroczył przodem, rozglądając się i nasłuchując.
Trzask drzewa, pękającego od mrozu, błyskawicznie osadził go na miejscu; gwałtownie stanął po raz drugi, gdy pod ciężarem śniegu pękł konar pobliskiej sosny.
Lecz te i tym podobne dźwięki powtarzały się coraz częściej, w miarę, jak szli głębiej w bór, toteż stopniowo zważał na nie mniej.
Jednak przy każdym podejrzanym szmerze silniej ujmował kolbę fuzji i czuł nieco żywsze bicie serca.
Parokrotnie zagadywał o coś Indianina, lecz ten wyłupiał tylko oczy, nic nie rozumiejąc, i milczał jak zaklęty.
Wreszcie noc stanęła na przeszkodzie dalszej wędrówce, rozpalili więc ogień i ugotowali skromny posiłek.
Gdy wzeszedł księżyc, ruszyli ponownie przez las — godzina za godziną.
O brzasku szlak wciąż jeszcze robił wrażenie starego.
Śnieg szklił się po dawnemu, krawędzie wyżłobień zamarzły, słowem: należało przyjąć jako pewnik, iż De Bar oraz jego wielki mackenzie są daleko na przedzie.
W ciągu następnej doby pełnych szesnaście godzin nie zdejmowali rakiet i po upływie tego czasu najwidoczniej zbliżyli się do zbiega.
Nazajutrz wytrzymali na nogach czternaście godzin, a jeszcze nazajutrz — dwanaście.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>