Stelle z królewskiej konnej
Z plecaka wydobył pakunek, owinięty w miękką brzozową korę, po odrzuceniu której została mu w dłoni trupia czaszka. Był to czerep samobójcy, przywieziony z południa.
Steele zachichotał wymuszenie, obrzucając wzrokiem mroczne wnętrze chaty. U belkowania sufitu dyndała wielka, olejna lampa, opatrzona w blaszany reflektor.
Po chwili namysłu Filip uwiesił czaszkę tuż pod nią.
— Przyozdabiasz całą izbę, panie Jeanette!
— zawołał, nie spuszczając oczu z białej kuli, rozchwianej lekko u końca rzemienia. — Klnę się na Boga, że Bucky Nome cię pozna, choć żyć przestałeś!
Zapaliwszy mały kaganek ogolił się starannie i zmienił ubranie. Nim skończył toaletę, zapadła absolutna ciemność, lecz Nome nie wracał.
Steele wyczekał jeszcze kwadrans, po czym włożył futro i czapkę, zgasił kaganek, zapalił lampę z reflektorem i ruszył ku drzwiom. W progu przystanął i obejrzał się.
Spotkał martwe wejrzenie trupich oczodołów. Na białej kości, nad uchem, czerniał wyraźnie krągły, szarpany otwór.
— Dziś ty prowadzisz, grę, panie Jeanette!
— powiedział Steele półgłosem i wychodząc, zatrzasnął za sobą drzwi.
Całe towarzystwo było zebrane w bawialni agenta, przed kominkiem, w którym płonęły olbrzymie smolne szczapy. Filip od razu zrozumiał, dlaczego Bucky Nome nie wrócił do chaty.
Breedy i pułkownik ćmili cygara, zgarbieni nad zniszczoną rachunkową księgą potężnych rozmiarów i najwidoczniej byli w zupełności pochłonięci robotą.
Pani Becker patrzyła w ogień, a Nome siedział tuż obok, pochylony ku niej, mówiąc coś zdławionym szeptem.
Słysząc kroki Filipa uniósł głowę i Steele dostrzegł w jego oczach wstrętny, lubieżny błysk.
Lecz dopiero gdy Iza, witając przybysza, zwróciła ku niemu twarz, Filip uczuł w sercu nagły chłód.
Policzki młodej kobiety płonęły jaskrawym rumieńcem, źrenice lśniły nienaturalnym podnieceniem.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>