Stelle z królewskiej konnej
— huknął przez ramię, podczas gdy Gunn silnym pchnięciem ruszał wehikuł z miejsca.
ROZDZIAŁ XVI
ZŁOTE WŁOSY
Gorące lipcowe słońce wzeszło właśnie nad spaloną prerią, gdy Filip dostrzegł przed sobą niemalowaną, prymitywnie zbitą z bali szopę —
budynek stacyjny Bleak House. W parę minut później jakiś człowiek wybiegł na tor i patrzył ku nadjeżdżającemu, ocieniając dłonią oczy. Był to Billinger.
Rumiana zazwyczaj twarz krwistego Anglika bielała teraz jak papier.
Koszulę miał w strzępach, ramiona gołe, a olbrzymie blond wąsiska zrudziały i pokurczyły się pod działaniem ognia.
Tuż obok stacji niecierpliwiły się dwa osiodłane wierzchowce, przywiązane do palika. O milę dalej zasłaniał niebo siny welon dymu.
Drezyna stanęła.
Filip zeskoczył raźnie i wyciągnął pokrytą bąblami dłoń.
— Jestem Filip Steele z Królewskiej Konnej.
— Billinger, zawiadowca stacji.
Uścisnęli sobie ręce.
Filip spostrzegł, że palce Billingera krwawią. Anglik mówił szybko, najwidoczniej nie chcąc tracić ani chwili.
— Dostałem pański telegram oraz polecenie z Głównej Komendy, żebym był na pańskie usługi. Moja żona siedzi przy aparacie i załatwia depesze.
Znalazłem trop zbójów i mam dwa konie. Lecz nikt nie zechce ruszyć z panem w pogoń. Wszyscy są zajęci ratunkiem. To... to straszne, co się tam dzieje.
Do niedawna jeszcze o milę było słychać krzyki i jęki. Mówię o rannych, rozumie pan? Nikt stąd nie odejdzie, zanim nie dobędą ostatniego biedaka. Trudno mieć im to za złe...
Przystojna ciemnowłosa kobieta ukazała się w progu stacyjnego budynku. Billinger podbiegł do niej.
— Do widzenia, kochana! — krzyknął, tuląc ją do szerokiej piersi.
— Pilnuj depesz!
Steele był już przy koniach. Zawiadowca pośpieszył ku niemu.
— To nie był napad rabunkowy! — wyjaśniał, gramoląc się na siodło.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>