Stelle z królewskiej konnej
I to De Bar uniósł w pewnej chwili dłonie ku ołowianej kopule niebios, mówiąc solennie, niemal obrzędowo:
— Niech Bogu będą dzięki! Otośmy u celu!
Pośród zasp, na przedzie, widniał kręty pas lodu: zamarzłe łożysko Red Porcupine.
Ruszył teraz biegiem.
Za nim kłusował Woonga, a za psem Filip, po raz setny zadając sobie pytanie, czy włóczęga nie postradał przypadkiem zmysłów.
O pięćset jardów dalej De Bar przystanął, wlepiając oczy w siny chaos pobrzeża.
Potem zwrócił się do Filipa i rzekł głosem niskim, drżącym, jak gdyby targało nim wzruszenie:
— Patrz! Patrz! Odnalazłem ją jednak! A wiesz, Filipie Steele, co to znaczy?
Zrobiłem siedemdziesiąt mil przez pustkowie, nocą, przy zamieci, i trafiłem na chatę Piotra Thoreau, jakby mnie kto za rękę wiódł!
Och, człowieku, toż się taka rzecz uda raz na tysiąc razy!
Ścisnął ramię Filipa i głos jego zabrzmiał mocno a triumfalnie.
— Mówię ci, to znaczy, że Bóg jest ze mną!
— Z nami! — poprawił Steele, ostro patrząc mu w oczy.
— Ze mną! — huknął De Bar tak groźnie, że Filip mimo woli cofnął się. — To cud, znak Boży, wróżba wygranej!
Umilkł na chwilę, aż przemówił znów — tym razem miękko i z łagodną perswazją.
— Fil, polubiłem cię serdecznie!
Więc jeśli wierzysz w Boga tak, jak wierzymy w Niego my, ludzie leśni, jeśli wierzysz, że on przemawia głosem wiatru, słońca, śnieżycy i czyni cuda, radzę: bierz trochę
żywności i wracaj! Mówię szczerze, Fil! Gdyż jeśli zostaniesz i dojdzie do walki, może być tylko jeden wynik — zabiję ciebie!
ROZDZIAŁ XII
POJEDYNEK
Na te słowa Filip poczuł, jak krew burzy mu się w żyłach. Parsknął pogardliwym śmiechem i zrzucił ze swego ramienia dłoń De Bara.
— Nie boję się śmierci! — krzyknął gniewnie. — Nie jestem dzieckiem, Williamie De Bar! Od jak dawna wierzysz w Boga?
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>