Stelle z królewskiej konnej
Jeśli wyjdziemy cało z tej opresji, odbędziemy formalny pojedynek i wygra silniejszy z dwu! Ale ja dziś jadłem, a ty jesteś głodny. Jedz więc, gdyż i tak mam większe szanse.
Jedz, a potem wypalimy fajki. Dzięki Bogu tytoń mi został.
Usadowili się tuż pod szańcem zaspy i wiatr miotał im ponad głowami tumany srebrzystego pyłu, podczas gdy De Bar jadł swego ptaszka, a Filip kurzył fajkę.
Obiad włóczęgi był więcej niż skromny, pokrzepił go jednak, toteż skończywszy cisnął znów na ogień naręcze suszu, aż płomienie smaliły twarz Steele'a, zaś jego odzież
parowała zawzięcie. W pewnej chwili Filip usłyszał, jak De Bar, oddalony o sto jardów od obozu, wykrzykuje na całe gardło dziką pieśń leśną, wlokąc z trudem sosnowy konar.
— Dobra to rzecz — towarzystwo — oświadczył, nadchodząc. — Wiesz, że już od wielu lat nie czułem się tak raźnie i wesoło! Może dlatego, iż teraz wiem, że koniec bliski!
— Przecież jest nadzieja ocalenia! — zaprzeczył Filip.
— Nadzieja? Nie tylko nadzieja, prawie pewność! Ale i koniec pewny! Zresztą, zaraz ci to wyjaśnię.
Siadł obok i mówił szczerze, niby z przyjacielem znanym od lat.
— Ja myślę, stary, że moje udręki skończą się raz na zawsze, rozumiesz? Chcesz, żebym ci to wyjaśnił?
— Owszem, posłucham z przyjemnością. No dalej, mów! I przysunął się bliżej, aż dotknął włóczęgi ramieniem.
— Przyjdzie koniec mojej udręki — zaczął De Bar, prawie szeptem. — Jeśli wygrasz w pojedynku, to dlatego, że zginę, żywym nie będziesz mnie miał! Rozumiesz, Fil?
Oto pierwsze rozwiązanie.
— A jeśli ty wygrasz, Billy?
Z oczu De Bara buchnął radosny płomień.
— To i tak skończy się moja nędza! — rzekł żywiej.
Dłonią wskazał wielkiego mackenzie. — Mówiłem ci, Fil, że on jest mi jednym z najlepszych przyjaciół na ziemi.
Mam i drugiego przyjaciela, dziewczynę, która żyła tam, u nas, dawniej, przed wielu laty.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>