Stelle z królewskiej konnej
Po chwili wręczył ją Filipowi, jadącemu tuż obok.
— Zeszłej nocy stało się coś, czego nie mogę zrozumieć! —
zaczął, patrząc wprost przed siebie.
— Nie mówiłem o tym żonie. Nie wspomniałem w ogóle nikomu. Lecz sądzę, że pan powinien wiedzieć. Jakby tam nie było, to historia wielce ciekawa i działająca na nerwy.
Otarł spoconą twarz jakąś wybrudzoną szmatą, dobytą z głębi kieszeni.
— Pracowaliśmy, jak szaleni, byle tylko wyciągnąć rannych, pozostawiając na razie trupy własnemu losowi. Wlazłem właśnie pod szczątki pullmana.
Byłem pewien, że słyszę krzyk, więc pełzałem naprzód, świecąc sobie kieszonkową latarką.
W pewnym miejscu żelazne pręty i odłamki drzewa wysadziły się ku górze, tworząc coś w rodzaju jaskini, wysokiej na cztery do pięciu stóp.
Sunąłem na czworakach, z gołym łbem, a latarka dawała jaskrawe światło. Na razie jednak nie dostrzegałem nic.
Zamarłem, słuchając, czy krzyk się nie powtórzy, wtem czuję, że coś mnie muska po głowie. Patrzę do góry i... o Boże!
Billinger znów otarł twarz, a w miejscach, gdzie pot silniej wystąpił, brudna szmata pozostawiała ciemne smugi.
— Wkręcona w chaos wygiętych sztab wisiała kobieta — ciągnął dalej. — Nigdy jeszcze nie widziałem tak pięknej istoty.
Ręce opadły jej w dół; twarz miała zwróconą ku mnie profilem i cała niemal tonęła w powodzi złotych włosów. Powieki miała zamknięte, ale przysiągłbym, że żyje.
Zdawało mi się nawet, że zaraz przemówi tymi małymi usteczkami. Jej twarz była rumiana.
Ale to chyba łudził odblask włosów, czy może promień latarki, bo gdy odezwałem się, a potem dotknąłem jej ręką, milczała i była zupełnie zimna.
Billinger wzdrygnął się i zmusił konia do szybszego cwału.
— Wylazłem stamtąd i pomagałem przenosić rannych.
Coś w dwie godziny później wróciłem na poprzednie miejsce, chcąc zabrać jej ciało. Ale już jej nie było. Znikła!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>