Stelle z królewskiej konnej
Poszedłbym razem z panem, ale kazano mi jeszcze leżeć i niańczyć rozbity łeb!
Filip obojętnie wzruszył ramionami. Zjedli obiad niemal w kompletnym milczeniu.
Po godzinnym wypoczynku Steele upakował lekki plecak i podążył śladem płóz. W gruncie rzeczy zdumiewał go niemało pośpiech MacGilla.
Pomysł podróżowania sam na sam z dwoma zbrodniarzami był co najmniej oryginalny, tym bardziej, że parogodzinna zwłoka nie miała w tym wypadku żadnego znaczenia.
Sądził zresztą, że doścignie niebawem małą karawanę. Mila za milą kroczył zamarzłym łożyskiem strugi. O zmierzchu nie dostrzegł nawet śladu obozowiska.
Przed zapadnięciem nocy wgramolił się na szczyt uschłego chojara i objął wzrokiem sześciomilową przestrzeń nieskalanych pustkowi.
Wreszcie o szóstej rozpalił ogień, zagotował garnek wody na herbatę i odgrzał kawał mięsa oraz suchary, po czym wędrował do dziesiątej.
Ostatecznie, upewniwszy się, że nie dogoni jadących przodem, rozłożył się na noc i zaniechał pogoni do rana.
Brzask zastał go już na nogach, lecz dopiero nieco przed południem trafił na opuszczony obóz MacGilla.
Pod nalotem popiołu głownie zachowały resztkę ciepła.
Wokół ogniska śnieg był twardo ubity podeszwami licznych nóg. Filip zbadał wszystko nader pobieżnie.
Na północnej stronie nieba kłębiły się chmury, wróżąc śnieżycę i wiatr — jedno i drugie niezbyt bezpieczne dla człowieka, rozporządzającego niewielkim zasobem sił.
Nad pustkowiami czuło się ostry, nierówny powiew, zapowiedź huraganu.
Steele bez wahania ruszył w dalszą drogę.
Na szczęście wicher, po dwugodzinnym rozpasaniu, przepadł nagle, rozegnawszy tylko chmury. Lecz i tego wieczora Filip nie zdołał dognać MacGilla.
Toteż, samotnie układając się na noc, klął co sił niepotrzebną gorliwość doktora.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>