Stelle z królewskiej konnej
Rozkopał półtorametrową warstwę śniegu i przeszło trzydzieści minut rąbał zamarzniętą powierzchnię strugi.
Gdy wrócił do chaty, niosąc pełne wiadra, ranny siedział wsparty o poduszki, a doktor biegał po izbie tam i z powrotem, niezmiernie podniecony.
— Napaść! Mord! Kradzież!
I to pod samym naszym nosem! — huknął grzmiąco. — Piotr Thoreau zmarł, zabity przez łotrów, którzy i tego biedaka zostawili obok, sądząc, że kona!
Tropili ich od wczoraj wieczór, to jest Piotra wraz z towarzyszem, chcąc zagarnąć zapasy, broń i ekwipunek.
Mordercy, jeden biały myśliwiec oraz włóczęga Metys, umknęli zapewne do chaty, oddalonej stąd o sześć mil w górę strugi. Filipie Steele, to już robota w sam raz dla ciebie!
Ostatnie słowa były najzupełniej zbyteczne. Filip sam dobrze wiedział, że to robota dla niego. Czuł już gorączkowe pragnienie pościgu i walki. Jednak nic po sobie nie pokazał.
Spokojnie umieścił w kącie wiadra z lodem i zdjąwszy okrycie — zbliżył się do rannego.
— Rad jestem, że panu lepiej — rzekł, spoglądając na męską bladą twarz.
— To była ciężka przeprawa, co? Zaćmiło pana trochę pod koniec.
Oczy rannego, unikając wzroku Filipa, pobiegły chyłkiem w stronę doktora.
— Tak, zapewne — bąknął.
— Doktor mówi, że wzywałem Piotra, a Piotr przecież już nie żył! Został w śniegu, o dobre dziesięć mil stąd.
Urwał i — przymykając powieki — syknął z bólu.
— Piotr i ja polowaliśmy na lisy — ciągnął dalej. — Teraz wracaliśmy do chaty z zapasami, które miały nam wystarczyć do lata... i trzebaż... ten napad!
Białemu na imię Dobson. Ma ze sobą Metysa... Ich chata stoi w odległości sześciu lub siedmiu mil w górę strugi...
Filip, słuchający uważnie, dostrzegł jednak, że MacGill ogląda starannie rewolwer, wyjęty z kieszeni futra. Z bronią w ręku zbliżył się do tapczanu.
— No teraz dosyć!
— rzekł półgłosem.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>