Stelle z królewskiej konnej
Gdyby nie nasza pomoc, Fil — wymawiał imię Steela tak swobodnie, jak gdyby nie czynił tego po raz pierwszy — już by się ten biedak więcej w życiu nie odezwał.
Ranny tylko w głowę i to dość powierzchownie, gdyż czaszka nie naruszona, ale dostał krwotoku z przemęczenia. Jeśli przyrządzisz kawę, za godzinę wypije z nami filiżankę!
Zawinął wysoko rękawy koszuli i począł obmywać ranę.
— Wspaniale zbudowany typ! — rzucił przez ramię.
— Czysty owal twarzy, ładne usta, wysokie czoło i silnie zarysowany podbródek. Jak sądzisz, co mu się stało?
— Nie mam pojęcia!
— odparł Filip, stawiając na piecu garnek z kawą. — Uderzenie, czy tak?
Pochylił się nad lampą, przykręcając knot, gdyż zaczynała kopcić. Raptem usłyszał głuchy krzyk.
Dźwięczała w nim tak niesamowita nuta, iż Steele obrócił się błyskawicznie, w podnieceniu zupełnie gasząc lampę. Zapalił ją wnet na nowo i spojrzał na doktora.
MacGill klęczał obok tapczanu, śmiertelnie blady.
— Na miłość Boską! — przeraził się Filip. — Co to takiego?
— Nic, nic! — bąkał MacGill, pocierając dłonią czoło.
— To on tak krzyknął. Nie spodziewałem się tego wcale, więc przeraził mnie!
— Byłem pewien, że to pana głos! — rzekł Filip.
— Nie, to on krzyknął!
— zaprzeczył doktor, tym razem bardziej spokojnie i stanowczo. — O, patrz, już się budzi!
Ranny z wolna otworzył oczy i przymknął je znowu.
Westchnął głęboko, przeciągając ramiona niby rozespany człowiek. Doktor wstał szybko.
— Musimy mieć lód, Fil, czysty lód ze strumienia!
Może byś wziął siekierę i te dwa wiadra i przyniósł oba pełne. Możesz się nie śpieszyć zbytnio, okład zrobię dopiero za godzinę.
Filip, milcząc, narzucił znów kurtę, wziął wiadra, siekierę i wyszedł. Już za progiem burknął:
— Lód! koniecznie lód! Sądzę, że i śnieg by wystarczył.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>