Stelle z królewskiej konnej
Jednak, czy to na skutek trwającego wzruszenia, czy też wyczerpania podróżą — uderzył zbyt miękko; De Bar natychmiast naparł nań całym swym ciężarem i odrzucił do tyłu.
Filip wrzasnął wściekle. Palce włóczęgi zmacały jego szyję i wżarły się w ciało niby stalowe kleszcze.
Zakrztusił się i targnął ręce De Bara, wiedząc, że jeszcze pół minuty takiego uścisku, a straci przytomność.
Dostrzegł błysk triumfu w oczach przeciwnika i to wzbudziło w nim szaloną pasję.
Niewiarogodnym wysiłkiem cofnął ramię, zwarł pięść i z całą energią, do jakiej był jeszcze zdolny, gruchnął De Bara w żołądek.
Uścisk na jego szyi osłabł.
Uderzył drugi raz, trzeci, czwarty. Ramię chodziło tam i z powrotem, z miarową dokładnością parowego tłoka. Oczy De Bara straciły wyraz triumfu i zaszły mgłą cierpienia.
Palce miękły coraz bardziej. Steele szarpnął się raptem, wyswobodził i rzucił wstecz, chcąc nabrać rozpędu do decydującej napaści.
Ten skok okazał się dlań fatalny.
Zawadził nogą o pień ukryty w śniegu i padł ciężko, a De Bar zwalił mu się na pierś.
I znów żelazne palce porwały go za krtań. Lecz tym razem nie bronił się.
Więc po chwili włóczęga wstał i spojrzał badawczo na białą, milczącą maskę, do połowy wtłoczoną w śnieg. Potem, zgięty, łagodnie uniósł w ramionach głowę Filipa.
Sączyła się z niej strużka krwi, a spod zaspy sterczał ostry kant głazu.
De Bar wziął Filipa na ręce. W chacie położył go na jednym z łóżek.
Potem zgromadził część zapasów i upakował w plecaku. Podchodził już do drzwi, gdy stanął raptem, spuścił wór na podłogę i wetknął dłoń do kieszeni.
Gdy ją znów wyjął, w palcach trzymał list. Było to kobiece pismo. Schylając głowę, odczytał teraz słowa słodkie, ufne, kochające. Spojrzał na Filipa: był uosobieniem spokoju.
— Może niezupełnie zdajesz sobie sprawę, Fil!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>