Stelle z królewskiej konnej
Wiedział za to, że jej ręce obejmują go za szyję; że płacze; że policzkiem muska jego twarz i szeptem powierza mu swą miłość.
Wreszcie oprzytomniał.
Na razie sam nie wiedział, co go wyrwało z zapomnienia. Potem słuch, nawykły do czujnego łowienia dźwięków, uchwycił chrzęst toczących się kamyków.
Wówcas pochylił się ku Izie i szepnął jej na ucho serdecznie, lecz stanowczo:
— Poczekaj na mnie chwilę, krótką chwilkę. Nie odchodź stąd! Zaraz wrócę!
Teraz już nie ma żadnego niebezpieczeństwa!
Przesunął palcami po złotych włosach, potem wstał i podjął karabin Billingera, który wypadł z jej ręki.
Sprawdził, że w magazynku jest jeszcze jeden nabój. Własny rewolwer wetknął do pochwy.
Na koniec wyprostował się, gotów przyłożyć broń do ramienia i zadać śmierć pierwszemu wrogowi, który się nawinie.
Na ścieżce, nad trupami dwóch opryszków, stał jakiś człowiek. Nie próbował się ukrywać i najwidoczniej dostrzegł Filipa dopiero z odległości pięćdziesięciu kroków.
Lecz i wtedy nie porwał się do ucieczki. Robił wrażenie bezbronnego, więc Steele zniżył ku ziemi lufę karabinu.
Nieznajomy uczynił ręką pokojowy gest, po czym, oparłszy dłonie na biodrach, czekał. Był bez kurty i bez kapelusza.
Nosił długą, rozwianą czuprynę oraz rudy, niechlujny zarost, kryjący wklęsłe policzki. Tak właśnie mógł wyglądać głodomór.
Lecz ten człowiek, pomimo widocznie złego odżywiania, miał potężne mięśnie na szerokim kośćcu i oczy przenikliwe jak oczy gada.
— Spóźniłem się jednak na ostateczną rozgrywkę — rzekł chłodno. — Dobra była zabawa, co?
Filip przebierał palcami po kolbie rewolweru.
— Kim jesteście?
— spytał surowo.
— O mnie pan pyta? Jestem Blackstone, Jim Blackstone, a mieszkam dalej, za zakrętem. Sądzę, że znają mnie tu wszyscy
o dobre pięćdziesiąt mil wkrąg.
I zdaje mi się, że ja jeden wiem, co tu zaszło i dlaczego!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>