Stelle z królewskiej konnej
Zaledwie Indianin przestąpił próg, już doktor, ku niemałemu zdumieniu Filipa, przemówił doń płynnie w narzeczu cree.
Poganiacz potakiwał głową, wreszcie rzucił jedno słowo, najwidoczniej zgody, i uśmiechnął się porozumiewawczo.
Filip zauważył, że policzki doktora poczerwieniały i że nie tylko głosem, lecz i wyrazem oczu oraz gestami rąk dobitnie podkreślał wagę swych poleceń.
— On ruszy do Chippewyan dziś po południu — wyjaśnił doktor Filipowi w chwilę później. — Zostawi nam psy i sanie, będące zresztą moją własnością.
Mówi, że nic dlań łatwiejszego jak odbyć tę drogę pieszo.
Zapalił papierosa i dodał raptem znacząco:
— Nie mówi słowa po angielsku!
Indianin dostrzegł rzucony na tapczan pas Filipa oraz jego rewolwer i wybełkotał nagle krótkie zdanie, niby sam do siebie.
Doktor, podnoszący właśnie do ust papierosa, znieruchomiał i uważnie spojrzał na Filipa.
— Czy nie należy pan przypadkiem do policji? — spytał.
— Tak!
— krótko rzucił Steele.
— O, nieba! — szepnął tamten w niezmiernym zdumieniu. — A jest pan przecież synem milionowego bankiera! Po kiego licha więc?
— Dla sportu — odpowiedział Steele śmiejąc się. — I daję słowo, nie brak mi silnych wzruszeń!
Przybyłem tu, by aresztować pewnego jegomościa, znalazłem go i — pokonał mnie na całej linii.
Zresztą nie smuci mnie to zbytnio, a jeśli mam powiedzieć prawdę, to cieszy nawet, że ten człowiek uniknął!
— Dlaczegóż to? — zainteresował się doktor.
Mimo krótkiej znajomości Filip czuł do nowego przybysza żywą sympatię.
— Bo widzi pan... — tu zawahał się, dobierając słowa.
— Był to biedak, którego jedynie splot ponurych okoliczności uczynił zbrodniarzem. On nic nie zawinił. Zawinili właściwie inni.
Doktor siedział na krześle, lecz teraz skoczył raptem na równe nogi, niby dźgnięty szpilką.
— Tak, właśnie, właśnie!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>