Stelle z królewskiej konnej
Zbieg ujął ją, potrząsał i, podparłszy Filipa ramieniem, pomógł mu wstać. Potem podprowadził go do sań, rzuconych tuż przy ogniu, posadził i otulił w grube dery.
Z kieszeni dobył noża i począł ciąć i drzeć nogawice spodni oraz rękawy kurty, przepiłowywać zesztywniałe rzemyki obuwia i ściągać wełniane skarpetki.
Wreszcie, obnażywszy ciało, zabrał się do rozcierania go śniegiem.
Dyszał, chrypiał, trząsł się, ale tarł co sił i po pewnym czasie Filip uczuł w członkach ból, niby od ukłucia tysięcy igieł.
— Jeszcze dziesięć minut i byłby z tobą koniec! — rzekł De Bar.
Otulił Filipa nową derą i przywlókł sanie bliżej ognia. Potem cisnął w płomień naręcze chrustu.
Zamyślił się teraz chwilę, aż wyciągnął z kieszeni jakiś czerwony, sztywny kłębek — martwego ptaka rozmiaru szczygła.
Ująwszy go dwoma palcami, spojrzał na Filipa i coś niby uśmiech pojawił się na zarośniętej twarzy.
— Obiad! — oznajmił, a i Steele ułowił w głosie włóczęgi nutę ironii.
— Ta sójka jest jedyną zwierzyną, jaką udało mi się upolować w drodze z Fond du Lac. Waży cztery uncje i nie pokrzepi nas zbytnio.
Od dwóch dni ani razu nie najadłem się do syta, jednak podzielimy się tym pieczystym, o ile jesteś prawdziwie głodny.
— Gdzieś podział swoje zapasy? — zapytał Filip.
Czuł się o wiele raźniej i przyjemne ciepło przebiegało mu żyły, lecz rumieniec, jaki wybił na twarz po propozycji De Bara, pochodził z innego źródła.
Zbieg ocalił mu życie, a teraz zamiast zabić — dzielił się z nim ostatnim kęsem strawy.
Tymczasem De Bar nadział ptaka na wyostrzony pręt, a ukończywszy tę czynność, wskazał dłonią wielkiego mackenzie, uwiązanego opodal do pnia martwej sosny.
— Zabrałem dość żywności, by dotrzeć do Chuppewyan, lecz on dobrał się do zapasów zaraz pierwszej nocy i pozostawił niemal same okruchy.
A tyś stracił swój ładunek w jeziorze, hę?
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>