Stelle z królewskiej konnej
Gdyby Iza do listu ojca dodała po prostu parę obojętnych słów — myślałby nadal, iż dzieli ich przepaść. Ale kwiaty i złota nić znaczyły tyle niemal, co wyznanie.
Długi czas biegał po izbie tam i z powrotem, niby dziki zwierz po ciasnej klatce. Nigdy jeszcze żaden pokój nie przypomniał mu tak dalece więziennej celi.
Marzył o jednym tylko: wrócić jak najrychlej do Lac Bain, paść do nóg dziewczynie i błagać o przebaczenie za swą podejrzliwość, niewiarę i złość.
Chciał jej wyznać wszystko: chęć zamordowania Bucky'ego Nome'a, kradzież szala w chacie Metysa, pesymizm i udrękę wielu dni, a zakończyć tym, że kocha!
Oprzytomniał raptem, słysząc za drzwiami drażniący ucho głos sierżanta Moody. Szybko schował list i kwiaty do kieszeni na piersi i przekręcił klucz w zamku.
Moody wszedł, rozglądając się nieufnie.
— Po kiego czorta zamykasz się na klucz — pytał, badawczo świdrując małymi oczkami rozgorączkowaną twarz Filipa.
Boisz się złodziei, hę, Fil?
— Głowa mnie boli — odrzekł Filip. — Mam wrażenie, że mój mózg to kamień, który raz po raz łomoce o czaszkę.
Sierżant poklepał go po ramieniu.
— Idź się przejść, Fil — rzekł znacznie łagodniej. — To ci dobrze zrobi. A ja właśnie wpadłem z nowiną.
Podobno znaleziono ślady De Bara nad jeziorem La Biche. Ale o tym pomówimy później. Idź, chłopcze, na spacer!
— Dziękuję za dobrą radę — rzekł Filip.
— Skorzystam z niej chyba.
Nacisnął czapkę i, opuściwszy koszary, wyszedł na sanny szlak, wiodący poza miasto. Stawiał coraz dłuższe kroki i myślał coraz intensywniej.
Wróci do Lac Bain. To nie podlega żadnej kwestii. Nie mogło go teraz nic zatrzymać. Wróci, lecz w jaki sposób? W tym sęk! Przed sobą miał jeszcze trzynaście miesięcy służby.
O urlopie nie było co marzyć.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>