Stelle z królewskiej konnej
Filip starannie zbadał swoją mapę i stwierdził ponad wszelką wątpliwość, że w tamtej stronie nie ma nic, jeno martwe pustkowie, rozesłane aż po Great Slave.
Rosła w nim trwoga.
Obawiał się, że De Bara nie doścignie.
W nogach czuł tępy ból i mimo ogromnych wysiłków szedł coraz wolniej, Od czasu do czasu wypoczywał nieco, lecz po każdym postoju ból głębiej wżerał się w kości, aż kulał
na równi z psami. Nie pierwszy raz doznawał podobnego cierpienia, dlatego wiedział, co ono oznacza. Nogi odmawiały mu posłuszeństwa.
Wkrótce będzie musiał lec na czas dłuższy lub paść!
Zawziął się, ścisnął zęby i idąc bez przerwy, dotarł nad brzeg małego jeziorka.
Jak wskazywały ślady, De Bar początkowo wkroczył na lód; potem, snadź zmieniwszy zdanie, cofnął się i poszedł brzegiem.
Filip prześledził wzrokiem szlak zbiega i przekonał się, że zyska na czasie, jeśli przetnie jezioro. Wprost na drugim brzegu trafi i tak na trop De Bara.
Stąpił na lód, mając psy i sanie poza sobą. Mniej zżyty z dziczą, nie wyczuł przestrogi, jaka skłoniła De Bara do poniechania pierwotnych zamierzeń.
W pół drogi obrócił się, nagląc wilczury do szybszego chodu — i wtenczas właśnie usłyszał pod nogami głuchy, dygocący dźwięk.
Zawahał się nieruchomy, tkwiący na jednym miejscu. Dźwięk rósł, potężniał, rozchodził się już po całym jeziorze: od brzegu do brzegu, niby gruchot toczonych kręglowych kul.
Psy z głośnym skowytem runęły naprzód, lecz było za późno. Tuż za Filipem lód trząsł niby kruche szkło, a czarna przepaść pochłonęła sanie i zaprząg.
Steele błyskawicznie pojął, co się dzieje, i pomknął ile sił w nogach do lądu, oddalonego o mniej więcej sto stóp. Jeszcze dziesięć kroków i byłby ocalał.
Oto jednak zawadził końcem rakiety o śnieżny kopczyk i potknął się fatalnie. Chciał paść na płask, wiedząc, iż ten ruch może go zbawić. Nie zdołał!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>