Stelle z królewskiej konnej
Filip nie mógł dobyć z siebie głosu. Milcząc, ścisnął ramię doktora. Lecz gdy MacGill nie odzywał się już, Steele wy-jąkał:
— Czy...
czy pan się dowiedział, dokąd oni jadą?
— Owszem! Obiadowaliśmy wspólnie. Pułkownik mówił, że udadzą się teraz do Nelson House, a stamtąd przypuszczalnie do Winnipeg.
Nie pytałem, co prawda, jaką drogę obiorą.
— Z Nelson House pojadą naturalnie na Saskatchewan i Le Pas! — wrzasnął Filip.
— Gdyby nie ten przeklęty De Bar, za którym znowu muszę gnać!
— Puść go kantem! — filozoficznie zachęcił MacGill.
— Odsadził się tak daleko, że nie dogonisz go w żaden sposób. Daj mu zresztą pokój!
— Ależ, prawo...
— Do diabła z prawem! — huknął doktor niemal z furią.
— Wiesz, co nieraz myślę, że świat byłby równie szczęśliwy bez niego!
Spotkali się oczyma i porozumieli od jednego wejrzenia.
— Pan jest człowiek starszy i uczony — przyjaźnie zakpił Steele. — Zatem wie pan więcej niż taki żółtodzioby dyletant jak ja. Cóż by pan uczynił na moim miejscu?
— Zdobyłbym parę mocnych skrzydeł i poleciałbym! — odparł MacGill bez namysłu.
— Na Boga, Fil, gdyby tak szło o moją żonę, o kobietę, którą bym chciał mieć, ganiałbym z jednego krańca ziemi na drugi! Co znaczą prawo i obowiązek wobec tej pary oczu!
Znam tylko jedną dziewczynę równie słodką ta, która na mnie czeka w domu!
Filip roześmiał się głośno.
— Dzięki za dobrą radę! Jadę i to niezwłocznie! A pan kiedy rusza?
— Pani Falkner gotowa do drogi! Psy również! Filip odwrócił się szybko.
— Zatem ruszamy razem! — rzucił przez ramię, już odchodząc.
— Tylko pożegnam kolegów i wezmę swój plecak. Za pół godziny będę z powrotem!
Jechali wolno. Droga była żmudna.
Nim dotarli do jeziora La Crosse, śnieg zmiękł na kaszę pod ciepłymi promieniami wiosennego słońca.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>