Stelle z królewskiej konnej
— Psy, sanie, wszystko! — przyświadczył Filip. — Nawet zapałki!
— Te pułapki lodowe są diabelnie podłe!
— rzekł współczująco De Bar, z wolna obracając nad ogniem improwizowany rożen. — W tych stronach należy zawsze wpierw zbadać każde nieznane jezioro.
Większość przybiera znacznie w czasie wiosennych roztopów i jesiennych deszczy, zaś zimą poziom wody silnie opada. Toteż skorupa lodowa jest cienka i wisi w próżni.
Gdyby nie ta niespodzianka, miałbyś mnie już w ręku, co?
Uśmiechnął się i — ku swemu szczeremu zdumieniu — Filip również nie zdołał powstrzymać uśmiechu.
— Następowałem ci niemal na pięty, Billy!
— Ho, ho, ho! — zachichotał De Bar. — Co to za przyjemność słyszeć własne zdrobniałe imię!
Oczywiście między ludźmi musiałem zawsze przybierać fałszywe nazwisko, więc tak nie mówił do mnie nikt od czasu...
Urwał raptem, a uśmiech znikł z jego oczu i warg.
— Przypomniał mi się dom — rzekł po chwili miękko. — A jakże ciebie wołają, kolego?
— Steele, Filip Steele z Północno-Zachodniej Królewskiej Konnej Policji — odpowiedział Filip.
— Znałem raz pewnego Steele'a! — rozpamiętywał De Bar.
— To było dawno, przed całą tą sprawą. Lubiliśmy się bardzo!
Spoglądał prosto w twarz Filipa.
Miał duże, siwe oczy szeroko osadzone i rysy wyróżniające się spośród setki innych, taka się w nich malowała szczerość i odwaga.
Steele wiedział, że przestępca jest mniej więcej w jego wieku, lecz sterany piekielnym trudem — wygląda o dziesięć lat starzej.
De Bar poniechał na chwilę swego ptaka, by rozwiesić odzież Filipa na gałęziach, wbitych w śnieg tuż koło ogniska. Steele przeniósł oczy z postaci włóczęgi na jego psa.
Ogromne zwierzę ziewało nerwowo, ukazując wielką paszczę, w której brakowało jednego kła.
— Jeśli głodujesz, dlaczego nie zabijesz tego psa? — spytał Steele.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>