Stelle z królewskiej konnej
Lód pękł i Steele'a pociągnęło w dół.
W panicznym strachu przyszedł mu na myśl De Bar. Nie rozumując krzyknął: „Ratunku!" Pożałował tego już w następnej chwili.
Tkwił co prawda po pierś w wodzie, lecz stopami sięgał dna. Pojął od razu, że jezioro ma tu zaledwie metrową głębokość, pokrytą calową warstwą lodu.
Bez trudu zrzucił z nóg rakiety śnieżne i jął kruszyć skorupę, dążąc do brzegu.
W pięć minut później wygramolił się na suszę, sztywny od mrozu, w przemokłej odzieży, która w zetknięciu z powietrzem stężała niemal momentalnie.
Przede wszystkim pomyślał o ogniu, więc klapiąc zębami jak potępieniec, podbiegł do pobliskiej brzozy i począł garściami drzeć korę.
Lecz dopiero, gdy cały stos kory i suszu spiętrzył się obok drzewa, Steele pojął tragizm sytuacji. Plecak został na saniach, a w plecaku miał nieprzemakalne pudełko z zapałkami.
Pognał z powrotem nad brzeg jeziora, nie wiedząc nawet, że łka niemal z rozpaczy i bólu. Ani śladu sań lub psów.
Zaprząg znikł, a wraz z zaprzęgiem znikł ogień, zapasy, wszelka nadzieja życia!
Z głębi zamarzłej kieszeni wydobył krzesiwo i począł nim z całej mocy uderzać o ostrze noża, raz po raz, pewien jednak, że to się na nic nie zda.
Pracował tak, klęcząc nad stosem kory, aż ręce mu zgrabiały, a skrzepła odzież ciążyła niby żelazna zbroja.
— Mój Boże, mój Boże! — jęczał.
Wstał z wolna, z bolesnym westchnieniem i zwrócił oczy na szlak De Bara, wiodący znów wprost na północ.
Jakakolwiek śmierć patrzała już nań z bliska, nie omieszkał dostrzec komizmu sytuacji.
— Bóg trzyma snadź twoją stronę, Billy! — szepnął z wymuszonym uśmiechem.
— Ano, zobaczymy później!
Wkroczył na trop De Bara i zaczął biec.
Opodal szlak sunął w górę urwiska, usianego złomami głazów, porosłego tu i ówdzie gęstwą karłowatych chaszczy. Widok tej wyniosłości dodał Filipowi sił.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>