Stelle z królewskiej konnej
Podczas gdy grzał się przed piecem w pustym i pozbawionym towarów sklepie, agent Breedy dzielił się z nim ważnymi nowinami.
Niejaki pułkownik Becker z żoną opuścił fort Churchilla nad Zatoką Hudsona, udając się do Lac Bain. Poza tym Bucky Nome przed tygodniem wyruszył na zachód i jeszcze nie wrócił.
Breedy był strapiony nie z racji długiej nieobecności Bucky Nome'a, lecz ze względu na oczekiwany przyjazd tamtych dwojga.
Zgodnie z listem, pisanym przez agenta z fortu Churchilla, pułkownik, zajmujący wysokie stanowisko w zarządzie kompanii, przybył wraz z żoną z Londynu ostatnim statkiem, dowożącym
żywność. Pan Becker był człowiekiem starszym. Faktycznie, nie miał nic do roboty w Lac Bain. Chciał tylko spędzić wakacje na zaznajamianiu się z życiem północnej głuszy.
Twarz Breedy'ego, pokryta szpakowatym zarostem, wyrażała niemal rozpacz.
— Dlaczego nie jadą do faktorii Jork albo do Nelson House? — pytał Steele'a.
— W Nelson mają pierzyny, trzy niewiasty i agenta światowca, a tu nie znajdziesz nawet jednej białogłowy!
Steele wzruszył ramionami.
— Kobiety są teraz tylko dwie!
— ozwał się. — Odkąd przeszedł tamtędy niejaki Bucky Nome, trzecia pojechała na południe!
— No dobrze, ale dwie są!
— upierał się Breed, nie dostrzegłszy dziwnego błysku w oczach Filipa. — A ja ci mówię, Fil, że tu nie ma żadnej, nawet Indianki i ten brudas Cree, Jack, pitrasi jedzenie.
Czy wiesz, że przed dwoma dniami złapałem go, jak miesił ciasto na suchary — w miednicy! A ja te suchary jadłem od dnia, gdy nasi myśliwi ruszyli na linie sideł!
Więc ty, Nome, dwaj Cree, jeden Metys i ja — oto cała ludność Lac Bain aż do połowy zimy, nim zaczną znosić futra. Na rany boskie, cóż tu pocznie biedna, stara pułkownikowa?
— Masz dla niej łóżko?
— Tapczan twardy jak skała!
— Masz dużo żywności?
— A jakże! — warknął agent.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>