Stelle z królewskiej konnej
— Czy Piotr Thoreau w domu? — spytał nowo przybyły.
— Jestem obcy w tych stronach, więc nie mogę pana objaśnić! — chłodno wzruszył ramionami MacGill.
— Możliwe jednak, że tak! Ubiegłej nocy znalazłem w pobliżu na pół martwego człowieka i czekam teraz, aby przyszedł do siebie. Blondyn, gładko ogolony, z raną na głowie.
Może to on właśnie jest Piotrem Thoreau?
Zaledwie wymówił te słowa, już przybysz zrzucił z nóg rakiety śnieżne, wykonał szeroki gest w stronę towarzysza Metysa i, mijając doktora, skoczył do chaty.
— To on!
To właśnie ten, o którego mi idzie! — wołał. — Jestem Dobson z...
Cokolwiek miał dalej rzec, słowa utknęły mu w gardle.
Potężne ramiona Falknera chwyciły go za pierś i krtań z tak morderczą wprawą, że zachłysnął się w jednej chwili.
A gdy w parę minut później jego towarzysz, nic nie podejrzewając, wszedł również do chaty, przywitał go chłodny błysk dwu rewolwerowych luf.
Dobson leżał na podłodze, skrępowany umiejętnie i z kneblem w zębach. Metys, ciemnolicy, chudy, drobnego wzrostu, nie stawiał żadnego oporu.
Jedynie, gdy wiązano mu ręce na plecach, wybuchnął stekiem obelżywych słów, niemiłosiernie kalecząc język francuski. MacGill uciszył go, podsuwając rewolwer pod sam nos.
— Dosyć! — syknął. — Nie zwiążę ci rąk ani nie wpakuję knebla, bo w gruncie rzeczy nie jesteś zbyt niebezpieczny!
Powieziesz nas natomiast do fortu Smitha i jeśli nie będziesz wybierał drogi prostej jak strzelił, to ci łeb rozwalę.
Ty i twój towarzysz macie odpowiadać za zabójstwo Piotra Thoreau i usiłowanie zamordowania tego oto człowieka, który jedzie wraz z nami, by świadczyć przeciw wam!
Z całej tej przemowy Metys zrozumiał najwidoczniej jedynie słowa: „fort Smitha" i twierdząco skinął głową.
Natomiast Dobson zaczął się miotać i turlać po ziemi, omal krew mu nie trysnęła z twarzy.
— Spokojnie, spokojnie — perswadował doktor.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>