Stelle z królewskiej konnej
Wymówił ostatnie słowa z kąśliwą ironią i pożałował ich natychmiast, gdyż włóczęga odparł głosem spokojnym, bez cienia złości czy obrazy.
— Wierzę w Boga, Fil, od dnia, gdy matka po raz pierwszy nauczyła mnie pacierza.
Zabiłem własnoręcznie trzech ludzi, a trzech innych pomogłem powiesić, wierzę jednak nadal i zdaje mi się, że On również mi wierzy, pomimo wszystkich sądowych wyroków!
Zamilkł i ruszył przodem. Chata czerniała wśród kępy sosen — niby mroczny cień.
Nigdzie nie błyskało światło, a gdy podeszli bliżej, spostrzegli kopce śniegu, stłoczone pod oknami i przed progiem.
— Piotra nie ma — rzekł De Bar przez ramię, jednocześnie rozgarniając zaspę. — Widać nie wrócił dotąd z fortu Smith! Był tam na Nowy Rok!
Drzwi nie miały zamka ani rygli, więc skoro zaspa została rozwalona, weszli. Zbytnia ciemność nie pozwalała nic zobaczyć. De Bar potarł zapałkę.
Na stole spostrzegł małą lampkę i zapalił ją.
Płomień oświetlił czysto utrzymaną izbę, mającą mniej więcej dwanaście stóp średnicy; były w niej dwa tapczany, stół, parę krzeseł oraz żelazny piecyk, za którym
piętrzył się stos polan. De Bar wskazał półkę, zastawioną rzędami blaszanych puszek, o wiekach przyciśniętych kawałkami drewna.
— Jadło! — rzekł.
A Filip, wskazując piecyk, uzupełnił:
— Jadło i ogień!
W jego głosie brzmiała znacząca nuta, której De Bar nie mógł nie zauważyć.
Toteż, podczas gdy włóczęga szperał wśród zapasów, a Steele rozpalał ogień, panowała krępująca cisza.
— Tu mam suchary, pieczone, a potem zamrożone mięso i fasolę!
— ozwał się wreszcie De Bar.
Umieścił blaszanki na piecu i siadł obok płomieni, promieniujących już falą ciepła.
Wyciągnął ku nim ręce, drżące od chłodu, zbolałe, sine, patrząc jednocześnie na Filipa, stojącego po drugiej stronie ognia.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>