Stelle z królewskiej konnej
To napełniło go tak wielkim szczęściem, iż zaczął śpiewać, gwizdać i pohukiwać wesoło, zapominając zupełnie, iż znajduje się sam jeden w pustynnej i nieprzyjaznej głuszy.
Postanowił zanocować w miejscu, gdzie przed kilku godzinami spoczywała ona. Wiedział, że jeśli pośpieszy, to jutro do południa dogoni małą karawanę.
Nie wziął jednak pod uwagę własnego wyczerpania.
Ustawiwszy namiot na wprost ognia, wymościł posłanie z jodłowych łapek i padłszy nań, pogrążył się momentalnie w głębokim śnie.
Spał zaś tak mocno, że ani świt, ani niespokojne ruchy psów nie mogły go przebudzić. Gdy wreszcie otwarł oczy, był pełny dzień. Skoczył na równe nogi i spojrzał na zegarek.
Dochodziła dziewiąta, a minęła już dziesiąta, nim zdołał znów rozpocząć pościg.
Dopiero po upływie kilku godzin musiał przyznać, iż nie uda mu się wykonać zamierzonego planu. Nad wieczorem napotkał ich obóz z poprzedniego dnia.
Klął gorzko własne lenistwo i długi sen, wiedząc, że Iza jest odeń obecnie równie daleko, jak w chwili wyjazdu z Lac Bain.
Nadrobił trochę stracony czas, dążąc śladem dobrą godzinę, gdy księżyc stał najwyżej. Dopiero potem rozbił obóz.
Nazajutrz zwinął namiot tak szybko, że świt jeszcze nie rozproszył mroku nocy.
Lecz zaledwie uszedł parę mil po wyraźnie przetartym szlaku, już zatrzymał psy krzykiem ostrej komendy. Wśród małej polany koleiny dwu sań rozbiegały się w dwie różne strony.
Jedne dążyły wprost na wschód, ku Churchill, podczas gdy drugie skręcały pod kątem prostym na południe.
Przez długą chwilę Filip nie umiał znaleźć wyjaśnienia tego dziwacznego faktu.
Potem zdecydował, że jeden z Indian odbiegł na południe bądź dla upolowania zwierzyny, bądź też wysłany w jakiejś innej misji — i że wkrótce połączy się znów z resztą
podróżnych. Przekonany, że sąd jest trafny, Steele znów podążył śpiesznie w kierunku Churchill.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>