Stelle z królewskiej konnej
W parę godzin później zbudził go De Bar, dorzucając drzewa do ognia.
— Jakże oczy? — spytał Steele, siadając.
— Świetnie! — odpowiedział tamten.
— Dobrze, żeś się zbudził. Za godzinę będzie już mroczno.
Pocierał ręce i grzał je nad ogniem, a Filip, podszedłszy z drugiej strony, uczynił to samo.
Było mu trudno patrzeć na De Bara; wiedział zresztą, że i De Bar również unika jego spojrzenia.
Włóczęga pierwszy przerwał męczącą ciszę.
— Wychodziłem z chaty — rzekł półgłosem. — Tuż obok jest polana, długa mniej więcej na sto kroków.
Moglibyśmy stanąć po przeciwnych końcach i na dany sygnał ruszyć jednocześnie, strzelając dowolnie...
— Doskonale!
— szorstko przyświadczył Filip i odwrócił się, by wziąć leżący na stole rewolwer.
De Bar obserwował go uważnie, podczas gdy Steele, wyciągnąwszy magazynek, spojrzał na lśniące gilzy i zamknął znów rewolwer.
Teraz, bez słowa, włóczęga ruszył ku drzwiom, otworzył je i trzymając własną broń w dłoni, miękko zwisającej wzdłuż ciała, wyszedł, tuż za progiem kierując się na
prawo. Filip patrzył chwilę w ślad za nim, czując, jak coś ściska go w gardle.
Z chęcią potrząsnąłby dłonią De Bara, jakkolwiek był rad, iż Siódmy Brat postępuje właśnie tak, a nie inaczej. Wyszedł również, kierując się na lewo.
Od razu spostrzegł, iż De Bar ma światło w oczy, czyli, że wybrał sobie gorszą placówkę.
Gdy, stanąwszy na własnym miejscu, odwrócił się w stronę przeciwnika, włóczęga patrzył już na niego.
— Gotów! — huknął.
— Gotów! — odkrzyknął Filip.
De Bar skoczył wnet naprzód, trochę zgarbiony, wyciągając niego ku przodowi zbrojne ramię — a Filip ruszył naprzeciw niego.
W odległości siedemdziesięciu kroków, wciąż biegnąc, włóczęga dał ognia i kula z sykiem przeleciała o pół metra nad głową policjanta.
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>