Stelle z królewskiej konnej
Wiedział, że wraz ze swym dziwacznym więzieniem wędruje po paru schodach, potem przeciska się przez drzwi i wreszcie, tak raptownie, że aż się zdziwił, zmienia pozycję leżącą
na stojącą.
— Ależ nie tak! — warknął Hodges. Głos miał przykry i poirytowany. — Połóżże to pudło na ziemi, w kącie!
— Ani myślę! — zaprotestował Fingy zjadliwie.
— Nie jestem tchórzem, panie inżynierze, i nie boję się przywidzeń, ale umarlakom należy się pewien szacunek, a ich mieszkaniom — także!
O, tu jeszcze sterczy karta, przypięta w dniu transportu MacVee. Proszę przeczytać: „Uwaga. Z tej strony głowa. Trzymać wyżej.
" Tak też i postawię, jak mi Bóg miły, a pan niech dalej kręci na własną odpowiedzialność. Jeszcze by mi jaki duch łeb urwał!
Zatarł ręce, zachichotał i przesunął dłonią po deskach skrzyni.
— A tę kartę to ja już zdejmę, panie Hodges. Po kiego licha tu sterczy! Toć trup dawno zabrany!
W chwilę później Steele krzyknąłby głośno, gdyby nie knebel. Fingy zerwał kartkę i w oczy więźnia uderzył promień światła.
Właśnie na odpowiednim poziomie wycięto wąską szparę; znać było z zewnątrz świeżo piłowane drzewo. Filip mógł teraz objąć wzrokiem znaczną część pokoju.
Siwobrody olbrzym, który wypadł nań z zasadzki, stał w progu, najwidoczniej gotów do odejścia. Fingy wiercił się obok.
Przed nimi tkwił Hodges, postawą i wyrazem twarzy dając do zrozumienia, że im prędzej się wyniosą, tym będzie lepiej.
Zaledwie drzwi się za nimi zamknęły, inżynier podszedł do stołu stojącego pośrodku pokoju.
Filip zauważył natychmiast, że Hodges jest czerwony jak rak, i działa pod wpływem silnego podniecenia.
Siadł na moment, przerzucił bezmyślnie stos papierów, porwał się znów na nogi, spojrzał na zegarek, wreszcie począł biegać po pokoju tam i z powrotem.
— Więc jednak przyjdzie!
— mruczał radośnie. — Nareszcie przyjdzie!
<<Poprzednia 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40 | 41 | 42 | 43 | 44 | 45 | 46 | 47 | 48 | 49 | 50 | 51 | 52 | 53 | 54 | 55 | 56 | 57 | 58 | 59 | 60 | 61 | 62 | 63 | 64 | 65 | 66 | 67 | 68 | 69 | 70 | 71 | 72 | 73 | 74 | 75 | 76 | 77 | 78 | 79 | 80 | 81 | 82 | 83 | 84 | 85 | 86 | 87 | 88 | 89 | 90 | 91 | 92 | 93 | 94 | 95 | 96 | 97 | 98 | 99 | 100 | 101 | 102 | 103 | 104 | 105 | 106 | 107 | 108 | 109 | 110 | 111 | 112 | 113 | 114 | 115 | 116 | 117 | 118 | 119 | 120 | 121 | 122 | 123 | 124 | 125 | 126 | 127 | 128 | 129 | 130 | 131 | 132 | 133 | 134 | 135 | 136 | 137 | 138 | 139 | 140 | 141 | 142 | 143 Nastepna>>